Tak wygrało zło
Rok 1932 miał być kolejnym rokiem borykania się z licznymi problemami nie tylko gospodarczymi (to czas wielkiego kryzysu w Europie), ale i politycznymi (wybory w Niemczech). Wygrana radykałów Adolfa Hitlera miała być tłumaczona jako sprzeciw społeczeństwa przeciw kolejnym ruchom zaciskającym pasa, nijako przytakującym polityce wielkich mocarstw, które zagarnęły do siebie zwycięstwo po wielkiej wojnie. Nikt nie przypuszczał, iż wybory do niemieckiego parlamentu staną się początkiem drogi do pełnego objęcia władzy przez szaleńca, Hitlera.
W 1932 roku NSDAP odnosi spektakularny sukces. Zdobywając aż 33 % głosów stanowią większość w parlamencie. Jego zapowiedzi wprowadzenia rządów nie mających wiele wspólnego z demokracją nie robiły na nikim w Europie wrażenia. Ot, populista, który zdobył najwięcej głosów, ale wciąż nie miał większości w parlamencie. Mało istotny gracz, któremu dawano maksymalnie jeden sezon. Niestety, zlekceważenie tego szaleńca okazało się gwoździem do trumny wielu milionów ludzi. Tymczasem niemalże dwanaście milionów obywateli niemieckich dało prawo do rządzenia ludziom prezentującym nienawiść i szowinizm. Sądzono, że Hitler jest jedynie krzykaczem o wielkiej zdolności przemawiania do tłumów. Sądzono, że stoją za nim spokojniejsi, bardziej wprawieni politycy. Jak bardzo się mylono. Padały także głosy, że może odrobina radykalizmu nie zaszkodzi. Wróżono szybką kompromitację Hitlera, za którą trzeba będzie się wstydzić. Później jednak wyborcy zagłosują mądrze. To właśnie elita sądziła, że ten niezdrowy romans z radykalizmem otrzeźwi wyborców. Bowiem bez poparcia finansistów, przemysłowców i przedstawicieli dawnej arystokracji, Hitler nie osiągnąłby takiego rozgłosu i sukcesu. Kiedy 31 stycznia 1933 roku Hitler stanął na czele rządu, ani brytyjska, ani polska prasa nie przywiązały do tego należytej uwagi. Wróżono mu szybkie wypalenie się i porzucenie przez wyborców.
Niektórzy publicyści żartowali sobie z Hitlera i jego zwolenników wyzywając ich od bydła bez poczucia humoru. Jakże czarny scenariusz rysował się nad Europą, jej ignoracją i zadufaniem w siebie. Jednak to właśnie naziści cieszyli się z takiego stanu rzeczy. Te lekceważące artykuły, wypowiedzi były im bardzo na rękę. W końcu mogli wdrażać swój okrutny plan na oczach całego świata i nie być przez niego powstrzymanym. Tymczasem Adolf Hitler ani się wypalił, ani nie skompromitował, lecz sukcesywnie budował swoją pozycję w kraju i na arenie międzynarodowej. Szedł po pełnię władzy, z której chciał korzystać. I tak z kanclerza stał się dyktatorem.