Kłopoty w Wilczym Szańcu
Pomimo, iż Wilczy Szaniec to jedna z głównych kwater Adolfa Hitlera oraz jedna z największych atrakcji Mazur, to ciągle napotyka się na kłopoty. Posiadając wielki potencjał turystyczny, nie może znaleźć odpowiedniego zarządcy, który wypromowałby Szaniec i dostosował do potrzeb nowoczesnej turystyki. W chwili obecnej to niezwykłe muzeum pod gołym niebem przeżywa kolejną sądową batalię między właścicielem Nadleśnictwem Srokowo a dotychczasowym zarządcą, prywatną spółką „Wilcze Gniazdo”. Nadleśnictwo zarzuca spółce niepłacenie w terminie czynszu, brak chęci w nawiązaniu współpracy z Muzeum II Wojny Światowej oraz brak zakładanych inwestycji na terenie kwatery.
Umowa ze spółką „Wilcze Gniazdo” została podpisana w 2012 roku na okres 20 lat i zakładała utworzenie z tego miejsca muzeum, które pokazywać miało jak ważny był to ośrodek dla Nazistów, jakie zapadały tu decyzje i co się konkretnie tutaj działo. Temu właśnie miała służyć jak dotąd niewybudowana ścieżka edukacyjna. Pomóc w jej budowie oraz w pracach nad merytoryczną treścią miało Muzeum II Wojny Światowej. Budowa ścieżki zapisana była w umowie dzierżawy. Wszystko miało się dziać w porozumieniu z Ministerstwem Kultury.
Niestety, takiej ścieżki wciąż nie ma. Dodatkowo we wrześniu ubiegłego roku skradziono pamiątkową tablicę, która mówiła o podjętych walkach z nazistowskim reżimem. Do tej pory nie udało się ustalić sprawców oraz miejsca przechowywania tablicy. W tej kwestii prokuratura polska zwróciła się o pomoc do kolegów z Niemiec. Śledztwo wciąż trwa.
Wilczy Szaniec jednak nie rozwija się, jak przekonują leśnicy. Miał tętnić życiem w okresie letnim, kiedy na Mazurach jest najwięcej turystów. Tymczasem opinie o administrowaniu i dbaniu o obiekt są w przeważającej liczbie negatywne. Turyści odwiedzający bunkry skarżą się na śmieci, brud i bardzo nieprzyjemny zapach, który towarzyszy zwiedzającym. Mając na uwadze, że rocznie miejsce to odwiedza ponad 100 tysięcy osób, należałoby się poważnie tym problemem zająć. Dodatkowo teren powinien być lepiej strzeżony, by podobne kradzieże, jak ta dotycząca tablicy pamiątkowej, nie miały miejsca.
Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził, iż spółka „Wilcze Gniazdo” ma zapłacić karę w wysokości 1,4 miliona złotych na rzecz Nadleśnictwa Srokowo.
Oczywiście przedstawiciele strony prywatnej nie zgadzają się z wyrokiem i będą składać sprzeciw twierdząc, że nie ma podstaw do odstąpienia od zawartej w 2012 roku umowy, czego chciało Nadleśnictwo. Dodatkowo strona publiczna wystąpiła o wydanie nieruchomości w drodze odrębnego postępowania sądowego.
Wydawać by się mogło, że nad Wilczym Szańcem ciąży jakaś klątwa, która sprawia, że to miejsce nie może stać się tym, czym powinno – miejscem przestrogi dla kolejnych pokoleń, ukazującym rozmiary wojny i dramat ludzi z tych terenów, którzy jej doświadczyli. Czy kiedykolwiek ranga tego miejsca będzie odpowiednia, to pokaże czas.